Jagoda Frydryszak, uczennica klasy 1a, z powodzeniem wzięła udział w konkursie tłumaczeniowym zorganizowanym przez Towarzystwo Polsko-Walijskie, adresowanym do studentów i uczniów szkół średnich. Tekst konkursowy to fragment radiowego dramatu Dylana Thomasa pod intrygującym tytułem “Under Milk Wood” /Pod Mlecznym Lasem/. Warto podkreślić, że pośród nagrodzonych studentów Jagoda otrzymała wyróżnienie jako jedyna licealistka. W konkursie poza biegłą znajomością języka angielskiego oceniano kreatywność przekładu oraz jego walory literackie. W składzie jury znaleźli się pisarz i tłumacz literatury Maciej Płaza oraz dr Małgorzata Olsza, tłumaczka literatury i wykładowca akademicki Wydziału Filologii Angielskiej UAM. Gratulujemy Jagodzie sukcesu. Jeśli ten pierwszy, najtrudniejszy krok dał tak zadowalający efekt, to liczymy na następne, śmiałe przedsięwzięcia translatorskie. Powodzenia i trzymamy kciuki!
Na zachętę dla wszystkich zainteresowanych, a nieśmiałych załączamy angielski oryginał oraz wyróżnioną propozycję translatorską Jagody.
UNDER MILK WOOD – fragment
There’s the clip clop of horses on the sunhoneyed cobbles of the humming streets, hammering of horse- shoes. gobble quack and cackle, tomtit twitter from the bird-ounced boughs, braying on Donkey Down. Bread is baking, pigs are grunting. chop goes the butcher, milk-churns bell, tills ring, sheep cough, dogs shout, saws sing. Oh, the Spring whinny and morning moo from the clog dancing farms, the gulls’ gab and rabble on the boat-bobbing river and sea and the cockles bubbling in the sand, scamper of sanderlings, curlew cry, crow caw, pigeon coo, clock strike, bull bellow, and the ragged gabble of the beargarden school as the women scratch and babble in Mrs Organ Morgan’s general shop where everything is sold: custard, buckets, henna, rat-traps, shrimp-nets, sugar, stamps, confetti, paraffin, hatchets, whistles
POD MLECZNYM LASEM
Oto i stukot koni na pozłacanym słońcem bruku nucących ulic, uderzenia ich podków. Gulgot, kwaknięcia i gdakanie, chóralny świergot z konarów obciążonych ptactwem, brzmiących na Donkey Down. Chleb się piecze, świnie chrząkają. Rzeźnik sieka, dzbany na mleko pobrzękują, kasy dźwięczą, owce beczą, piły przyśpiewują. Och, to wiosenne rżenie i poranne muczenie z gospodarstw przystukujących chodakami w tańcu, gadanina i motłoch mew na huśtającej się pod statkami rzece oraz morzu, z małżami bulgoczącymi w piasku, mknącym brodźcem, wyciem kulika, krakaniem kruka, gruchaniem gołębia, uderzeniami zegara, rykiem byka i nieregularnym trajkotem ze szkoły wariatów, kiedy to kobiety chroboczą i szczebioczą w sklepie wielobranżowym pani Organ Morgan, gdzie sprzedawane jest wszystko: krem, wiadra, henna, pułapki na szczury, sieci na krewetki, cukier, znaczki, konfetti, parafina, topory i gwizdki.